***
Pluton celując we mnie różdżką zaśmiał się podle. Spojrzał na mnie:
- On mi już nie będzie do niczego potrzebny.
I skierował różdżkę w Jaydena. Łzy same napłynęły mi do oczu, sama nie wiem dlaczego momentalnie zaczęłam płakać. Głośno krzyknęłam:
- Nie!
Odwrócił wzrok. Uśmiechnął się:
- Zostaw go, rozumiesz?
Odpowiedziałam pewna siebie stanowczym głosem. Łzy nie przestawały mi lecieć. Poczułam na swojej bladej skórze krople wody, oboje spojrzeliśmy w górę.. deszcz. Na Niebiosach deszcz? W tej porze roku? I to tak gwałtownie? Poczułam jak mój odcień skóry zmienia się pod wpływem kropli deszczu na niebieski. Wiedziałam, że to nie jest przypadek. Pluton patrzał na mnie przerażonym wzrokiem momentalnie skierował różdżkę na mnie i wypowiedział zaklęcie: ' erit Sit pulverem aeterno'. Nie zapomnę nigdy tej chwili. Ten błysk magii, czułam, że to jest już koniec. Zamknęłam oczy i.. nic. Nie doznałam żadnego bólu. Otworzyłam oczy a Pluton stał tak przestraszony, że nie wiedział co zrobić. Jednak miałam przeczucie, że już obmyśla plan. Spojrzał się na mnie, uśmiechnął się tak podle, że wiedziałam że stanie się coś złego. Podniósł różdżkę do góry i zapytał:
- Boisz się?
Spojrzał się teraz na Jaydena, na mnie i już czułam strach. Zabije go.. to przyszło mi na myśl. Postanowiłam uratować go i zrobiłam krok w przód. Pluton skierował różdżkę na niego:
- Jeszcze jeden krok, jeden ruch a zapomnisz o swoim przyjacielu.
Wiedziałam, że albo on albo ja. Miałam się już poddać. Deszcz nadal lał. Błyskawice zaczęły pojawiać się na niebie. Czułam się teraz silna, potężna. Łzy leciały mi po twarzy cały czas. Spojrzałam na Jaydena miałam już powiedzieć Plutonowi, żeby zabił mnie, lecz on otworzył oczy. Jayden spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami na które spadały mokre pasma włosów i poruszał ustami jak by chciał powiedzieć 'chciej bardziej'. Spoglądał się na mnie cały czas jak bym tylko ja była jego nadzieją. Na początku go nie zrozumiałam, jednak potem przypomniała mi się ostatnia nasza lekcja przed tym wydarzeniem. Gdy Jayden uczył mnie, że dawno temu na Niebiosach żyły dwa ludy. Niebiescy i Niebioszczanie. Żyli w zgodzie. Oboje dorównywali swoim siłom, jednak Niebiescy posiadali niezwykłe siły, każdy inną. Mówił mi, że do tego czasu gdzie nie gdzie jeszcze żyją Niebiescy. Jednak jest ich strasznie mało. Siły bowiem odziedziczają tylko te dzieci, których rodzice pochodzę wyłącznie z plemienia niebieskich. Mój ojciec i matka musieli wywodzić się z tego plemienia. Teraz wszystko rozumiem. To moje łzy wywołały deszcz a on zmienił moją skórkę na niebieską. Teraz muszę tylko odnaleźć swoją moc. I mam na to niespełna minutę. Cały czas powtarzałam w myślach słowa Jaydena ' Chciej bardziej, chciej bardziej '.
Zrozumiałam.... Otworzyłam oczy spojrzałam na Plutona i uśmiechnęłam się chamsko. Spojrzałam na drzewa i na ich liście i w myślach zaczęłam pragnąć aby zaczął unosić je wiatr. I tak co raz bardziej. I bardziej.
Zamknęłam oczy i poczułam dotyk łagodnego i ratującego mnie wiatru. Wiatr stawał się co raz silniejszy.. liście zaczęły wariować. Unosiły się nad powierzchnią tak, że nie dało się nic zrobić. W dodatku zaczęłam przywoływać silniejszy wiatr, w myślach. Momentalnie łagodny wietrzyk zmienił się w huragan. Nie widziałam wcale Jaydena a Pluton trzymał się mikrówki z przerażoną miną. Na mnie wiatr nie robił wrażenia. Mogłam poruszać się swobodnie. Cała zalana łzami i przemoknięta zaczęłam szukać Jaydena i wreście zauważyłam go. Podbiegłam natychmiastowo, odgarnęłam mu mokre pasma włosów z twarzy i powiedziałam szeptem:
- Dziękuje.
Jayden podniósł ostatnimi siłami powieki i powiedział:
- Abbie, pomóż mi wstać i wynieśmy się z stąd.
Pokazał ręką na rumaka stojącego w oddali. Ucałowałam go w czoło i odpowiedziałam mu z uśmiechem na twarzy:
- Tak się bałam.
Pomogłam mu wstać i zaprowadziłam go na rumaka. Był strasznie ciężki i cały poobijany. Wsiedliśmy na niego i ruszyliśmy w stronę zamku. Deszcz cały czas lał. Jayden powiedział mi na ucho siedząc z tyłu:
- Możesz już to wszystko odwołać.
Tak też zrobiłam. Przestałam płakać, choć na początku nie mogłam tego uczynić. Było to strasznie trudne. Pomyślałam więc sobie, że uratowałam Jaydena, odnalazłam dziadka.. jakoś się udało. Później w myślach zaczęłam powtarzać sobie ' niech wszystko wróci do stanu poprzedniego '. Powoli moja skóra zmieniała kolor, deszcz i wiatr również ustał. Zrozumiałam, że jedynym osobą na Niebiosach, którym mogę ufać są Jayden i mój dziadek i że warto być cierpliwym ;)
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz